Schizma wschodnia – co to?
Schizma wschodnia to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Kościoła, które miało ogromny wpływ na rozwój chrześcijaństwa. Kiedyś wszyscy chrześcijanie byli zjednoczeni pod jednym sztandarem, ale jak to bywa w historii, różnice poglądów, polityki i kultury doprowadziły do podziału. No, a jak się zaczęło? Zaczęło się od tego, że różnice między Kościołem wschodnim a zachodnim stały się nie do przejścia. Zapraszam na podróż do czasów, kiedy to katolickie “amen” brzmiało nieco inaczej.
Geneza schizmy wschodniej
Wszystko zaczęło się od tego, że już od wczesnych wieków chrześcijaństwa, Kościół dzielił się na różne nurty. Tak, już wtedy zaczęły się schody! Ale prawdziwe napięcia zaczęły narastać, gdy w V wieku imperium rzymskie zostało podzielone na część zachodnią i wschodnią. Zachód trzymał się Rzymu, a Wschód bardziej stawiał na Konstantynopol. I tu zaczęły się pierwsze kłopoty, bo każdy chciał rządzić swoimi ziemiami – a wiadomo, że jak dwie strony walczą o władzę, to nie ma mowy o jedności.
Głównym czynnikiem, który przyczynił się do podziału, była kwestia autorytetu papieża. Kościół rzymski pod przewodnictwem papieża twierdził, że to on powinien mieć ostatnie słowo w sprawach religijnych, ale Kościół wschodni, głównie w Bizancjum, nie zgadzał się z tym. To jakby dziś powiedzieć, że najlepiej, gdyby prezes jednej firmy decydował o wszystkim w innej firmie. Niestety, nie wszyscy byli gotowi na taki układ.
W dodatku, różnice teologiczne i liturgiczne zaczęły stawać się coraz bardziej widoczne. Na przykład, w Kościele wschodnim, zamiast zachodniego „filioque” (dopisku „i Syna”) w credo, wyznawano inne wersje dogmatów. I chociaż na początku wydawało się to mało istotne, to z biegiem lat każda drobna różnica stawała się powodem do sporów. I tak powstała schizma, czyli formalny podział.
Wydarzenia prowadzące do schizmy
Schizma nie wydarzyła się z dnia na dzień – to była seria wydarzeń, które nagromadziły się przez wieki. W 1054 roku doszło do tego, co uznaje się za główny moment schizmy, czyli tzw. „eks-komunikacja”. Patriarcha Konstantynopola Michał I Kerulariusz i papież Leon IX wzajemnie się wykluczyli z Kościoła. To był jakby duchowy rozwód, bez sądów i papierów rozwodowych, a raczej z pełnym ceremoniałem kościelnym i publicznym ogłoszeniem. Dwa światy chrześcijaństwa oficjalnie się rozdzieliły.
Choć sam moment wykluczenia był bardzo dramatyczny, nie wszystko było aż tak spektakularne. Przedtem dochodziło do licznych napięć. Mówi się o rywalizacji Rzymu z Konstantynopolem, gdzie oba miasta starały się być centrum chrześcijańskiego świata. Jednak tak naprawdę dopiero z czasem stało się jasne, że w tej rywalizacji jedno musi odejść na boczny tor. W tym przypadku chodziło o autorytet papieża, który w oczach wschodnich chrześcijan był za bardzo skupiony na sobie.
Oczywiście, rozłam nie ograniczał się tylko do polityki. Do końca XI wieku Kościół wschodni i zachodni różniły się także w kwestiach liturgicznych, jak np. forma chleba używanego w Eucharystii (wschodni – chleb kwaszony, zachodni – chleb niekwaszony). Choć takie drobne szczegóły mogą wydawać się błahostkami, w kontekście religijnym zyskali na znaczeniu, a sporów przybywało.
Skutki schizmy wschodniej
Po schizmy, Kościół wschodni i zachodni musiały przystosować się do nowych warunków. Wschodnia część Kościoła, pod przewodnictwem patriarchy Konstantynopola, stała się niezależna, a wszystkie decyzje religijne musiały być podejmowane na wschodnich ziemiach. Z kolei Kościół zachodni, z papieżem na czele, kontynuował swoją dominację w Europie Zachodniej. To oznaczało koniec wspólnoty religijnej w Europie – każda strona poszła swoją drogą.
Jednak schizma wschodnia miała też swoje długofalowe konsekwencje. Rozdzielenie Kościoła oznaczało większe zróżnicowanie kulturowe, polityczne i społeczne między Wschodem a Zachodem. Wschodnia część, pozostając pod wpływem Bizancjum, rozwijała się w zupełnie innym kierunku niż zachodnia część Kościoła, która była bardziej związana z rzymską tradycją.
Nie trzeba też dodawać, że konflikt ten stał się jednym z głównych punktów w sporach między wschodnimi i zachodnimi państwami chrześcijańskimi. W ciągu następnych wieków ta rozbieżność skutkowała licznymi napięciami i próbami odbudowy jedności, które, jak wiadomo, były z reguły nieudane. Schizma wschodnia nie tylko wpłynęła na religię, ale również na politykę i społeczeństwa, które musiały żyć z jej skutkami.
Schizma a współczesność
Choć dzisiaj Kościół wschodni i zachodni pozostają oddzielone, współczesny świat chrześcijański stara się budować mosty między tymi tradycjami. Od czasów II Soboru Watykańskiego (1962-1965) rozpoczęły się dialogi ekumeniczne mające na celu odbudowę jedności, chociaż wciąż nie udało się osiągnąć pełnej zgody. Współczesny Kościół jest pełen nadziei, że przyjdzie czas, kiedy podzielone kręgi chrześcijańskie znowu będą mogły się zjednoczyć.
Schizma wschodnia ma jednak ogromny wpływ na dzisiejsze życie religijne, nawet jeśli często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wciąż istnieją różnice w interpretacji pewnych dogmatów i obrzędów, które sięgają początków schizmy. Ale może to dobrze – dzięki tym różnicom mamy różnorodność tradycji, które wzbogacają duchowość.
Na koniec, warto zauważyć, że choć Kościół zachodni i wschodni są dziś zróżnicowane, nie oznacza to, że nie można prowadzić dialogu. W końcu to, co nas łączy, jest znacznie silniejsze niż to, co nas dzieli – tak, jak w każdym dobrym związku.